
http://img399.imageshack.us/img399/1797 ... 002ut0.jpg

http://img158.imageshack.us/img158/5447 ... 001uh9.jpg
to wszystko co wiem na ten temat.
Moderatorzy: massatone, G_Kęsik, Michał Kaczorowski
Już bardzo niedługo – 16 stycznia 2010 roku minie 65 rocznica „zbrodni ciechanowskiej” dokonanej przez niemieckich oprawców na kilkudziesięciu Polakach rozstrzelanych na dziedzińcu miejskiego ratusza i w piwnicach domu na ulicy Śląskiej. Zostali aresztowani w wielu miejscowościach powiatu i w Ciechanowie, większość w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia – 26 grudnia 1944 roku. To była prawdopodobnie starannie przygotowana i zaplanowana akcja , bo przecież w tym dniu Polacy spotykali się w domach z rodzinami – tam było ich najłatwiej złapać!
W czasie Świąt osłabiona była czujność najlepiej wyszkolonych żołnierzy podziemia, partyzantów i kurierów – tym bardziej że wolność była tuż, tuż. Potężna armia sowiecka znajdowała się zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Ciechanowa i parła ciągle na zachód. Wydawało się wszystkim, że to tylko dni i godziny!
Niemcy od dawna rozpracowywali miejscowe podziemie. Znali część nazwisk ludzi zaangażowanych w konspirację, poszukiwali ich i ścigali, na ogół z miernymi efektami. Mój ojciec Józef Stanisław Krzywkowski, były pracownik urzędu gminnego, żołnierz podziemia, ukrywał się wówczas od ponad półtora roku. Szukała go żandarmeria powiatu ciechanowskiego, a on sprytnie przebywał we wsiach graniczących z powiatem mławskim – w razie zagrożenia uciekał wraz z kolegami do sąsiedniej mławskiej wsi. Tępa biurokracja niemiecka nie pozwalała żandarmom na natychmiastową akcję w sąsiednim powiecie i tak skutecznie wymykali się z ich rąk. W ostatnich miesiącach 1944 roku ukrywał się w Mierzanowie w domu i stodole państwa Klickich. Tam spotykali się z kurierami, otrzymywali i rozprowadzali podziemną prasę, przygotowywali akcje przeciwko Niemcom. Mieli specjalnie wykonaną kryjówkę – bunkier, broń. Byli świetnie poinformowani o bieżącej sytuacji politycznej i militarnej. Córka gospodarzy, pani Hanna Stryjewska (Klicka) kilkunastoletnia wówczas dziewczyna – doskonale pamiętająca mojego ojca, po wielu latach w rozmowie ze mną powiedziała, że to właśnie od niego dowiedziała się o zbrodni katyńskiej! Razem z moim ojcem przebywali w kryjówce według niej, dwaj panowie Olszewscy i kilku innych.
W grudniu 1944 roku musiała nastąpić „wsypa”, gestapo prawdopodobnie otrzymało dokładne informacje o kilkudziesięciu poszukiwanych osobach i nowych, o których dotychczas nic nie wiedziało. Ktoś musiał zdradzić – ktoś dobrze poinformowany lub mający kontakty z wieloma ludźmi. Wtedy, w moim domu wymieniane było nazwisko Jacyna – jako domniemanego zdrajcy.
Dlaczego podejrzewano właśnie jego – nie mam pojęcia . Po latach, dowiedziałem się, że ten Jacyna był zarządcą majątku ziemskiego w Klarach (z nominacji Niemców), „volksdojczem”. Jak twierdził pan Stefan Stryjewski, mąż Hanny Klickiej – Jacyna zatrudniał wielu robotników z sąsiednich wsi, miał rozliczne kontakty i prawdopodobnie wielu informatorów. Był pewnie także na usługach gestapo (Pan Stefan, również został aresztowany 26 grudnia, pomyłkowo zamiast swojego brata. W areszcie poznał mojego ojca, został za łapówkę zwolniony). Tak więc jest to prawdopodobny ślad wiodący do zdrajcy.
Według pani Hanny Stryjewskiej, mój ojciec był przestrzegany przez kolegów, żeby nie wracać do domu na Święta Bożego Narodzenia – wszyscy przypuszczali, ze Niemcy mogą w tych dniach szykować zasadzkę. Nic to nie dało – pojechał do rodziny, spędził z nami ostatnią w życiu Wigilię i w nocy z 25 na 26 został aresztowany. Po nocy i następnym dniu spędzonym w prowizorycznym areszcie, żandarmi wywieźli go furmanką do siedziby gestapo w Ciechanowie. Dalsze jego losy są opisane mojej książce „Kamienne Ślady”. Był, tak jak pozostali więźniowie torturowany i poniósł męczeńską śmierć w ciechanowskim ratuszu.
Moja książka powstała wiele lat po wojnie i wątek losów ojca jest tylko jednym z wielu, dotyczących mojego życia. Przez wiele lat nosiłem w sobie, w zakamarkach swojej duszy, tę bolesną dla mnie i moich bliskich sprawę. Pewnie tak musiało się stać, ze dopiero teraz mogę w miarę spokojnie o tym mówić i pisać, czytać relacje i oglądać zdjęcia z tamtych lat. Niestety, odeszli już świadkowie tamtych wydarzeń – pozostali nieliczni, czas zatarł w pamięci losy ludzi, których dzieje i zasługi należy pamiętać. Być może jestem jednym z ostatnich, pamiętających i chcących przypominać tamtych ludzi i ich losy?
Los Józefa Stanisława Krzywkowskiego jest jednym z wielu losów ludzi tamtych czasów – tak żyli i zginęli jego koledzy współwięźniowie, synowie Ziemi Ciechanowskiej. Byli chłopami, inteligentami, odważnymi i szlachetnymi ludźmi. Walczyli i zginęli za Polskę! Byli ludźmi honoru, pełnymi godności – nic nie wiadomo, żeby któryś z nich mimo tortur wydał swoich kolegów czy dowódców. Na tablicy pamiątkowej powieszonej na ratuszu w czasach powojennych widnieją słowa, że byli „niewinni”. To nie jest prawda! Byli winni z punktu widzenia państwa hitlerowskiego, winni „zbrodni” aktywnego działania przeciwko temu państwu, czynnego oporu przeciwko jego funkcjonariuszom! Działania przeciwko niemieckim oprawcom; gestapowcom, żandarmom i ich pomocnikom. Wykonywali rozkazy Polskiego Państwa Podziemnego i za to zapłacili swoim życiem – byli bohaterami!
Czy wolna Polska kiedykolwiek uczciła tych ludzi, czy w ogóle ktoś, poza nielicznymi zna dzieje „małego Katynia” – ciechanowskiego ratusza? A przecież tak jak tamci byli w większości żołnierzami i ponieśli śmierć równie bolesną, zginęli po torturach i wycieńczeni głodem, odarci z godności. To im oprawcy zdzierali z martwych rąk kajdanki, żeby założyć następnym idącym na śmierć, to ich dobijali strzałami w głowę. To zrobili nie sowieccy ale hitlerowscy zbrodniarze – zbrodnia była podobna, w znacznie mniejszej skali ale równie wielka.. Czy cierpienie idących na śmierć ludzi i ich najbliższych było mniejsze, czy nie należy im się cześć?
Te pytania pozostawiam na razie bez odpowiedzi. Może chociaż w zbliżającą się rocznicę, w ciechanowskich kościołach odprawione zostaną msze za dusze poległych, a w przyszłości władze miasta pomyślą chociażby o „Ogrodzie Pamięci” w ratuszu, czy nowej pamiątkowej tablicy z nazwiskami wszystkich rozstrzelanych. Mam nadzieję, że obowiązująca obecnie „poprawność polityczna” pozwoli urzędnikom na postawienie na jednym poziomie zbrodni niemieckich z sowieckimi. Pozwoli na opublikowanie wszystkich dostępnych historykom materiałów i zapoznanie młodego pokolenia z bohaterskimi dziejami ich przodków. O to chciałbym się w tym miejscu upomnieć!
Mam nadzieję, tym bardziej, że fragmenty mojego tekstu opublikowane na forum wywołały duże zainteresowanie właśnie młodych ludzi i to oni znaleźli zdjęcia i wspomnienia z tamtych lat. Składam w tym miejscu podziękowanie panom Marcinowi Wynimko i Kazimierzowi Dobrzynieckiemu, którzy umożliwili mi dostęp do posiadanych materiałów, przesłali zdjęcia i teksty.
Marek Krzywkowski 01.12.2009 r.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości